Jestem od kilku lat,na szczęście, już byłym pracownikiem, ale przepracowałam tam 13 lat. To były czasy "początkow" ASK. Rygor i terror, tak mogę nazwać klimat w jakim pracowałam, bo mobbing to brzmi zbyt pięknie.Pewnie jeszcze są osoby,które pamiętają, jak ustawialismy się przed pracą w dwuszeregu,gdzie na początku stał nasz pan i władca,Roberto,który wydzieral gębę, bo nie trzymalismy prostej lini.To były czasy, w których żeby się dostać do pracy,również ASK, trzeba było mieć plecy lub dać kopertę, którą ja wreczylam gościowi, zajmujacemu się wtedy przyjeciami. Zarobki były zawsze najniższe, i to się tam nigdy nie zmieni Nie ludźcie się!Jak tylko zmieniła się koniunktura, zaczęły otwierać się drzwi do innych zakładów, zaczęłam szukać lepszej, lepiej płatnej pracy i z silnymi związkami zawodowymi . Byłam na kilku rozmowach,oglądałam zakłady od "środka", mając już taką możliwość.Wybrałam zakład w którym pracuje do dziś i to był strzał w dziesiątkę. Po pierwszej wypłacie, wtedy 2950,gdzie w ASK to było 1370,sobie "usiadlam"...Do tego wczasy pod grusze,bony,premie,paczki,bilety do teatru i kina.Dziwię się moi drodzy, że w czasach, kiedy to pracownik stawia warunki,tak kurczowo trzymacie się tego zakładu. Pozdrawiam osoby z tamtych lat,które być może nadal pracują. Czas na zmiany...